• badania i korporacje

    Tyle, że ten argument o sprzedajności bywa słuszny. Ot akurat poszła ciekawa publikacja jak Coca Cola wspiera badania naukowe dot. wpływu słodkich napojów na zdrowie.. a raczej nie wspiera.  Problem polega na tym, że wszystko opiera się na zaufaniu ludzi do tez głoszonych przez naukowców. A skoro tak należy być krystalicznie czystym. Niestety, wielkie korporacje znane są z tego że przekupują naukowców, naginają wyniki badań, lobbują, dlatego każdy kontakt z nimi jest podejrzany. Przekupni naukowcy powodują powstanie teorii spiskowych i brak zaufania dla całej nauki. Nawet tej rzetelnej. Sami naukowcy powinni wykorzenić te chwasty. Wyniki badań powinny być publikowane niezależnie od wyników, a nie tylko pozytywne dla sponsora. Na pewno nie ci, którzy wskutek negatywnego wyniku badań mogą utracić już włożone miliony oraz szansę zarobienia miliardów. Są także wystarczająco mocni, by wpływać na decyzje gremiów rządowych w sprawie rozdziału środków budżetowych na cele badawcze. Mnie się np. marzy instytucja państwowa, pozarządowa, która zajmowałaby się badaniem tego całego badziewia, jakie się nam, konsumentom wciska i a wyniki publikowała by np. w państwowej telewizji, intrenecie czy biuletynie specjalnie do tego wydawanym. Przecież każdy naukowiec prowadzący jakieś poważniejsze badania z dziedziny nauk ścisłych cz też biologii jest finansowany w USA albo przez wojsko (Pentagon), albo też przez wielkie, ponadnarodowe firmy takie jak Monsanto. Problem jest w tym, że ci naukowcy nie chcą się do tego przyznać. Ale prawda i tak w końcu wychodzi na jaw…

    Paradoksalnie to dobrze jest dla polskiej nauki, że w Polsce gospodarka jest na tyle słaba, że naukowcy nie dostają pieniędzy od prywatnych firm. Pamiętajmy, że „he who pays the piper calls the tune”, a więc jeśli naukowiec dostaje pieniądze od jakiejś firmy czy też od rządu, to ta firma czy też rząd oczekują od niego lojalności, w tym też określonych wyników jego badań.

    Poza tym, to w USA napadanie na inne państwa nie jest uważane za coś nagannego, a więc „argumentum ad Civitatum Foederatarum Americae” nie jest uważany poza USA za poprawny rodzaj argumentacji. Przypominam także, że opinie astronomów wyznajacych teorię geocentryczną były przez setki lat zgodne z ówczesnym stanem wiedzy naukowej, o czym przekonali się na własnej skórze Galileusz a szczególnie zaś G. Bruno.

    Tak więc w 100% popieram działania organizacji US Right to Know, jako że pokazują one dość dobrze, jak to naukowcy zaprzedają się elitom władzy i pieniądza – często za wręcz śmieszne sumy, jak te 25 tys. dolarów, które otrzymał od Monsanto niejaki Mr. Folta. Jeszcze raz przypominam: nic w kapitalizmie nie ma za darmo, a „he who pays the piper calls the tune”…


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :